...minimum dwie godziny
dziennie – głośno i dobitnie oświadczyła pewna nauczycielka nieletniemu gronu
słuchaczy.
Znaczna część audytorium zajmowała
się odpisywaniem matmy. Kilku potencjalnych słuchaczy grało na dyskretnie
zlokalizowanych, za piramidkami podręczników, smartphonach. Parę innych osób korzystało
z instynktu umożliwiającego przetrwanie i pozwoliło sobie na swobodny odlot
myślom w rejony położone z dala od tablicy, kredy i życiowych mądrości pani
wychowawczyni.
Mam nadzieję, ze niewiele osób
zarejestrowało ową powinność, a jeśli już - to potraktuje ją z przymrużeniem
oka i dołączy owe prawo do kategorii nigdy-nie-nudzących się nauczycielom „żartów”.
Coś na kształt: „Powiedz z czego się śmiejesz, wszyscy się pośmiejemy”, „Jak nie wierzycie to spytajcie starszych
rówieśników”, itd.
Czas to nasz kapitał, dobro niezwykle ograniczone – szkoda, że szkoła
ciągle, pomimo nieustannych reform, dalej naucza jak tym najlepszym,
najcenniejszym dobrem bezmyślnie szastać.
Uczeń nie powinien odrabiać pracy domowej przez minimum dwie godziny
dziennie. Uczeń „powinien”: szczerze polubić poznawanie praw rządzących światem, nauczyć się znajdywać potrzebne informacje, zachować otwarty umysł,
szanować poglądy innych, uczyć się współpracować i żyć z pasją.
Ponieważ nic nie wskazuje na to by rządzący systemem oświaty szybko to zrozumieli, warto
jest, jak zwykle w takich przypadkach, … robić swoje (szybko i jednocześnie dobrze:)
.
Lubię, jak ktoś promuje oszczędzanie czasu.
Wczoraj miałam okazję być na koncercie Klary, wokalistki, która choć
jeszcze nie zdążyła opuścić murów szkoły, to już zdążyła wydać płytę. W czasie
koncertu, w ramach zapowiedzi każdego kolejnego utworu Artystka rysowała tło
powstania poszczególnych piosenek. I tak dowiedzieliśmy się, że popularna piosenka „Stop me”
powstała, gdy autorka postanowiła wyłączyć nudzący ją program tv. Inne piosenki naradzały się w szkole, po zobaczeniu
przypadkowo zrobionego zdjęcia itd. Nikt nic nie wspominał o projektach,
deadlinach, korektach, zespołach do współtworzenia kolejnych wersji przebojów, szkoleniach, konsultantach, analitykach rynku i całej tej rzeszy ekspertów, którą trzeba podobno powołać, by skutecznie przeprowadzić jakiekolwiek przedsięwzięcie.
Mówi się, że aby coś było skuteczne, trzeba się za to zabrać, jak
najszybciej, zanim entuzjazm zdąży spłynąć. Mówi się też, że zbyt duże nakłady finansowe
zabiją kreatywność i przedsiębiorczość.
Tak samo jest z czasem.